Francis

Długo nie mogłam się odważyć, aby zrobić to LO. Francis to bardzo ważna dla mnie osoba.

Tym, którzy znają Fundację Kasisi , Frania przedstawiać nie trzeba.

Kasisi to prowadzony przez polskie siostry sierociniec w Zambii, który obejmuje opieką założona przez Szymona Hołownię fundacja.

Słowo sierociniec żle się kojarzy, bo Kasisi to nie smutna instytucja, ale eksplozja radości i miłości, pomimo wielu trudnych sytuacji, z którymi muszą sobie radzić jego mieszkańcy. Dla mnie Kasisi ma twarz „naszej” córeczki Belity i różnych ludzi – małych i dużych – którym w tym czasie pomagaliśmy, finansowo i emocjonalnie. Niektórzy już odeszli… To wiele wydarzeń i relacji, które nawiązały się podczas istnienia fundacji, a zaangażowani w nią ludzie tworzą wspólnotę.

Francis był osobą, która bardzo mocno nas zjednoczyła. Zjawił się w Kasisi kilka lat temu, masakrycznie chory, w zaawansowanym stadium AIDS, bardzo nieszczęśliwy i zraniony. Tak wtedy wyglądał:

Podczas swojego pobytu w tym miejscu, otoczony troską i miłością, zrozumiał, że jest wreszcie dla kogoś ważny. Jego stan zdrowia nie pozwalał mu na jakąś wielką aktywność, po prostu BYŁ, zawsze gdzieś w tle, niewiele mówiąc, a na pytania o stan zdrowia odpowiadał spokojnie „Much better”… Kiedy choroba zaatakowała z nową mocą, Franiowi towarzyszyło mu na fb tysiące ludzi. Siostry czytały mu – biednemu, pod tlenem – wszystkie wiadomości, a on biedak za głowę się łapał ze szczęścia.

7 stycznia minie 2 lata, odkąd Franek odszedł tam, gdzie jest już zawsze „Much better"...

Zachęcam bardzo, bardzo do zajrzenia na profile Szymonowych fundacji: Kasisi TU i Dobra Fabryka TU. Dzieją się tam rzeczy wielkie. Jest MOC…

To chyba najdłuższy mój post na tym blogu :-)

To teraz obiecany scrap: