29 lutego...

Trudno ominąć okazję napisania posta tak niezwykłego dnia :-)
Okazja też niezwykła...

Odkąd odkrywam internetowy świat scrapbookingu, stwierdzam, że szczerze mówiąc coraz mi trudniej. Sieć pęka w szwach od inspiracji, blogów, sklepów i sklepików. Ale na szczęście są wśród nich miejsca szczególne...

Gdyby był to sklep stacjonarny, klientka przywitana byłaby już w drzwiach z uśmiechem i poczęstowana kawą. Miałaby wrażenie, że to właśnie na nią czekano i czułaby się kimś szczególnym. Mogłaby buszować po półkach, próbować różne produkty, zamęczać pytaniami i prosić o dopasowanie rozmiaru tekturek. Dziewczyny za ladą chętnie pokazywałyby swoje prace (różnorodne i jak każda z nich niepowtarzalne), wyjaśniałyby różne tricki - co i jak używać. Zapamiętałyby imię i styl klientki i podczas następnej wizyty pytałyby: "I co, udało się zrobić tego boxa?"...

Brzmi cudownie, prawda? I tak własnie jest, tylko że wirtualnie, w sklepie i na blogu Essy-Floresy. Dziś urodziny obchodzi Lidia, która stworzyła to miejsce.
Sto lat, kochana!!



Komentarze

  1. Przeczytałam z zapartym tchem :) jest to tekst, który był mi bardzo potrzebny i pozwolił otworzyć oczy na pewne szczegóły. Jakie? to wyjaśni się za jakiś czas ;) Dziękuję bardzo za te słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę polotu i lekkiego pióra. Dziękuję, że zechciałaś poświęcić czas i energię na opublikowanie takiej wspaniałej recenzji - dziękuję za udział w Essowej zabawie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgodzę się z tym, że jest trudno z tą obfitością. Ja dużo oglądam blogów, uwielbiam czytać i oglądać piękne prace, ale czasem jest mi potem trudno wrócić na swoje poletko.
    A Ty tak ładnie piszesz :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz